logo

Zacznijmy od początku. Grę otwiera rewelacyjnie zrealizowany filmik, nieco bardziej kameralny niż w Diablo 1(a pamiętam, że swego czasu oglądałem go po kilka razy dziennie, nie mogąc uwierzyć, że "coś takiego" da się stworzyć na komputerze), ale w niczym mu nie ustępujący. Wprawdzie od czasów pierwszej części Diablo technologia poczyniła wielki krok naprzód, ale takich przerywników filmowych jak w Diablo 2 nie uświadczycie nigdzie. Płynność renderingów jest niesamowita, widać, że sztab grafików (oraz ich wspaniałych maszyn ;)) włożył w opracowanie cutscenek naprawdę mnóstwo czasu i wysiłku. Na szczęście nie spoczęto na laurach, filmy pomiędzy poszczególnymi aktami (tak, tak, Diablo 2 podzielono na akty...) w niczym nie ustępują filmowi z intra. Właśnie - akty. Blizzard zapowiadał od samego początku, że Diablo 2 będzie grą co najmniej 4 razy bardziej rozbudowaną (czytaj - dłuższą) od Diablo 1. Stąd wyszedł podział na akty - dokładnie cztery, z czego każdy miał być tak rozbudowany i czasochłonny jak całe Diablo 1. Nie wiem, jak wygląda to w dalszych aktach gry, ale akt pierwszy zajął mi zaledwie 7-8 godzin ciągłego grania, czyli jednak mniej niż pierwsza część gry... Cóż, mam nadzieję, że akcja się rozbuduje w miarę moich postępów w grze. Do wyboru w Diablo 2 mamy tym razem pięć postaci - Barbarzyńcę, Amazonkę, Nekromantę, Paladyna i Czarodziejkę. Wybór postaci jest dużo bardziej brzemienny w skutki niż w Diablo 1 - wprawdzie w starszej grze barbarzyńca rzeczywiście strzelał z łuku wolniej niż łuczniczka, ale de facto na tej różnicy (i na różnicy w początkowym układzie cech) wszystko się kończyło. W Diablo 2 mamy zupełnie inną sytuację - każda z postaci ma trzy drzewka umiejętności. Umiejętności specjalnych, pomagających w określonym rodzaju walki czy też umiejętności 'pasywnych' - na przykład lepszemu uchylaniu się przed pociskami. Umiejętności są dla każdej postaci zupełnie inne, a ponieważ każdy z bohaterów ma 30 umiejętności, w sumie w grze występuje 150 skilli. To naprawdę dużo i nie wątpię, że sporo czasu spędzicie na analizowaniu, którą z umiejętności lepiej podbić. Tego typu dylematy bardzo dobrze robią grze komputerowej, dzięki temu każdy gracz może wybrać inną ścieżkę rozwoju nawet tej samej postaci. Inna sprawa, że na rzecz skilli zrezygnowano niestety całkowicie z czarów wpisywanych do księgi (pozostawiono czary ze scrolli, ale w ilości naprawdę szczątkowej). Bardzo to zmienia grę dla ludzi, którzy lubili grać postacią maga w Diablo 1, ale moim zdaniem zdecydowanie urozmaica i utrudnia grę. Nie uproszczono jednak gry za bardzo - wskaźnik ilości many pozostał, z tym, że obecnie wykorzystuje się manę do płacenia za poszczególne skille. Blizzard wprowadził również do gry dosyć ryzykowne rozwiązanie - nie można już nagrywać stanu gry! Niestety (czy może na szczęście) nagranie stanu gry w dowolnym momencie przenosi gracza z powrotem do najbliższego miasta i kończy daną rozgrywkę - kontynuujemy właśnie od bazy, przy czym ponownie musimy wyrżnąć watahy wrogów... Rozwiązanie jest moim zdaniem dobre, ale tylko połowicznie - to dobrze, że nie można oszukiwać stosując save/load, ale gra w momencie wychodzenia z niej powinna zapamiętywać dokładną sytuację, a nie przerzucać nas z powrotem do miasta i zmuszać do przechodzenia jeszcze raz miejsc, które już zwiedziliśmy. To duży minus, jako że tak naprawdę nikt nie wie, kiedy będzie musiał wstać od komputera, a głupio jest grać przez półtorej godziny, nagrać sytuację, po czym dowiedzieć się, że musimy jeszcze raz robić to samo... Na szczęście cała sytuacja ma swój plus - zwiększył się realizm rozgrywki. Śmierć wprawdzie nie oznacza wyświetlenia nieśmiertelnego napisu "Game Over", ale nasz cały ekwipunek pozostaje przy trupie, podczas gdy my musimy się do niego przebić z miasta. W takich sytuacjach właśnie przydaje się niezła włócznia schowana w kuferku... Jeśli chodzi o charakterystykę naszej postaci, to nie zmieniono prawie niczego - nadal cztery atrybuty, dodano tylko jedną odporność (na truciznę) - i to wszystko. Natomiast bardzo rozbudowano inwentarz - obecnie nasz bohater oprócz zbroi, hełmu, broni, pierścieni i amuletu, założyć może pas, buty i rękawice. Właśnie - pas - obecnie pas ma tylko cztery miejsca na napoje, ale w momencie znajdowania lepszych pasków, dodawane są kolejne 'wiersze' slotów na mikstury - i tak podstawowy (najprostszy) pas daje nam dwa wiersze po cztery buteleczki, ale można znaleźć i taki, który będzie miał cztery poziomy - wszystko zależy od szczęścia. Same przedmioty generalnie zyskały na parametrach, szczególnie magicznych - są na przykład bronie, które sprawiają, iż pokonani wrogowie gubią więcej złota czy też takie, które zwiększają nasze szanse na znalezienie magicznych przedmiotów. Do gry dodano również bardzo przyjemną funkcję, polegającą na możliwości majstrowania własnych magicznych broni, tarcz i hełmów. Wystarczy znaleźć przedmiot oznaczony szarym kolorem i włożyć do niego odpowiedni klejnocik (do znalezienia bądź kupienia), aby wzbogacić dany element ekwipunku o na przykład odporność na błyskawice czy inny ciekawy parametr. Niestety klejnocików nie da się już z tychże przedmiotów wydłubać, więc trzeba postępować z rozwagą. Jak już pisałem na początku, Diablo 2 jest dużo bardziej rozbudowane i dłuższe niż Diablo 1. Fabuła jest dosyć oryginalna, choć rozwój wydarzeń dało się przewidzieć po obejrzeniu filmu kończącego Diablo 1 - pogromca Pana Terroru wydłubuje z jego czaszki klejnot, przez co sam staje się opętany przez Diablo - i wyrusza na wschód, pozostawiając za sobą ślad zniszczeń, krwi i pożarów. Naszym zadaniem jest dogonić Diablo, po drodze pokonując jego pomocników - każdy akt kończy się walką z bardzo poważnym i wymagającym przeciwnikiem, wolę nie myśleć, jak będzie wyglądał pojedynek z Diablo... Tak czy siak, nasz bohater w pierwszym akcie pomaga otworzyć przejście przez przełęcz na wschód, w dalszej części gry... Ale może nie będę zbyt wiele zdradzał. Fabuła jest naprawdę ciekawa, przekazywana przede wszystkim przez rozmowy z mieszkańcami miast, z których przyjdzie nam prowadzić wypady w krainę zła - tak, miast, a nie miasteczka, Diablo 2 ma zdecydowanie większy rozmach niż jedynka - tu naprawdę czujemy wszeogarniające zło, szczególnie, że większość misji przyjdzie nam stoczyć nie w zatęchłych lochach, ale na otwartym terenie - to kolejna innowacja, pokazana już wprawdzie w Noxie, ale w Diablo 2 wygląda to zdecydowanie lepiej (szczególnie dzięki losowemu generowaniu poziomów). No i w końcu najbardziej sprzeczna kwestia - grafika. Grafika w Diablo 2 jest rzeczywiście przestarzała. Środowisko zbudowane na bazie sprite'ów, nieśmiała akceleracja tylko niektórych elementów świetlnych to zdecydowanie zbyt mało, żeby dotrzymać kroku konkurencji. Gwoździem do trumny (ale tylko strony technicznej, podkreślam!) jest fakt, iż grafika wyświetlana jest w niziutkiej rozdzielczości 640x480, co wprawdzie nie przeszkadza w wypadku grania na monitorze piętnastocalowym, ale już na większych ekranach wyraźnie widać obrzydliwe piksele. Niestety, Blizzard zaspał - podczas gdy konkurencja dawno już działa na bazie silników 3D, ten gigant doszlifowujący swój sztandarowy produkt, zapomniał o postępie technologicznym. Tyle obiektywnych informacji, teraz moje własne odczucia - grafika jak dla mnie jest rewelacyjna. Może i jest przestarzała, może i wygląda nienajlepiej na wielkich monitorach - ale ja uważam, że do tego typu gier grafika 3D nie nadaje się. Po prostu nie sposób za pomocą tekstur i modeli trójwymiarowych oddać bogactwo otoczenia czy też ubiorów postaci. Tego właśnie spodziewałem się po Diablo 2 i naprawdę bardzo się cieszę, że zastosowano grafikę na sprite'ach - w moim prywatnym, subiektywnym odczuciu dużo ładniejszą niż nawet najwymyślniejsze 3D. Wiem, że to trochę nielogiczne, nie iść z duchem czasu, ale uważam, że Blizzard wybrał najlepsze wyjście jakie mógł. Z jednym małym minusikiem - faktycznie mogli postarać się o wyższą rozdzielczość - Nox taką miał i wyglądał naprawdę dobrze... Jeśli chodzi o muzykę i odgłosy, Blizzard absolutnie mnie nie zawiódł - cudowne utwory muzyczne, będące de facto kontynuacją ścieżki dźwiękowej z pierwszej części doskonale oddają klimat heroicznej walki ze złem. Odgłosy zaś - cóż. Tu można albo rzetelnie wykonać robotę albo schrzanić. Blizzard nie schrzanił. Dobra, ale skończmy optymistyczniej - na koniec zostawiłem sobie coś, czego nigdy nie potrafiłem zdefiniować - grywalność. Powszechnie postrzega się grywalność jako wypadkową grafiki, muzyki i fabuły, sam skłaniałem się ku temu, ale jednak tak nie jest. Diablo 2, mimo generalnego braku powszechnego zachwytu nad żadnym z powyższych elementów (może za wyjątkiem muzyki) jest grą wciągającą jak rzadko która. Po skończeniu pierwszego aktu natychmiast rzuciłem się w wir walki w akcie drugim, nawet nie myśląc o tym, żeby zrobić sobie choć chwilkę przerwy - Diablo 2 pochłonęło mnie niesamowicie. Programiści z Blizzarda może i trochę zaspali, ale udało im się stworzyć produkt z duszą - grę posiadającą w sobie 'to coś', co sprawia, że tysiące graczy klną na nią i narzekają, ale nie mogą się od niej oderwać. Naprawdę wielki produkt, naprawdę znakomita rozrywka. Trochę tylko popsuta nienajlepszym tłumaczeniem. Tak czy siak, na 8 i pół zasługuje w 100 procentach.

Screeny

logo
logo
logo
logo
logo

A teraz coś o dodatku Lord of Destruction

Tym z was, którym starczyło sił by ukończyć drugą część Diablo dokładnie wiedzą, jak potoczyły się losy mrocznej trójki. Diablo i Mefisto zostali pokonani, natomiast Ball'owi jakimś cudem udało się uniknąć sprawiedliwości i w momencie, kiedy Pan Zniszczenia zabija biednego Mariusa, który wcześniej przekazuje mu kamień dusz, kończy się nasza przygoda z D2. Takie zakończenie od razu sugeruje, że albo przyjdzie nam czekać następne trzy lata na kolejną odsłonę tegoż tytułu, albo będziemy mieli okazję zagrać w jakiś Expansion Set. No i w końcu stało się- jakieś kilka miesięcy później Blizzard oficjalnie ogłosił, że pracuje nad dodatkiem, który nosi tytuł Diablo 2: Lords of Destruction. Tak więc teraz, dokładnie w rok po wydaniu D2 przyjdzie nam znów stanąć do boju z demonami, nieumarłymi czy innym "ożywionym ścierwem", by na samym końcu zmierzyć się z Panem Zniszczenia. D2: LoD zaczyna się w momencie, kiedy Ball ze swoją armią zniszczenia stoi u wrót Arreat i próbuje znaleźć i zniszczyć kamień świata, czego skutkiem byłoby utworzenie piekła na ziemi. By do tego nie dopuścić gracz rozpoczyna zmagania z kolejnym, 5 już aktem, który rozgrywa się na północy, we wspomnianym już mieście Arreat, które zamieszkują dzikie plemiona barbarzyńców. Nie ma co za wiele się spodziewać po LoD'zie gdyż jest to tylko dodatek, który został wzbogacony o min. dwie nowe postacie, a dokładniej o druida i zabójczynię. Druid jest człowiekiem z lasu, który na pierwszy rzut oka przypomina nekromantę, gdyż jak on ma możliwość przywoływania różnego rodzaju sług (kruki, trujący pełzacz, duch wilka itp...) by walczyły one pod jego banderą. Jednak, jeśli dołożymy do tego wszystkiego zabawę z żywiołami czy chociażby możliwość zamiany powłoki cielesnej w Wilkołaka czy Niedzwiedziołaka, (który jak przyp*** to zabije;) to wtedy postać staje się o wiele ciekawsza. Drugą postacią, która znalazła swoje miejsce w tymże dodatku jest zabójczyni, która szybko i zgrabnie posługuje się bronią sieczną, niczym barbarzyńca w spódnicy. Jednak sama sztuka walki nie wystarczy by pokonać mroczną trójcę, dlatego zabójczyni potrafi podkładać różnego rodzaju pułapki, posiada również umiejętność zwaną "dyscypliną cienia", która to umiejętność pozwala jej na częściowe zniknięcie czy chociażby utworzenie projekcji samej siebie. Czymże by były nowe postacie gdyby nie było nowych wrogów do tępienia? Chyba tylko miłym akcentem. Dlatego Blizzard zadbał o to, by pojawiło się ich kilka(naście) nowych rodzajów, rozbryzgujących się chyba jeszcze piękniej niż w wersji podstawowej;), a są to: Ożywione ścierwo, Oprawcy śmierci, Impy i Gnijący plugawiciele (nazwy mało mówiące, ale bardzo miłe dla ucha;). Niektóre z nich naprawdę potrafią uprzykrzyć życie. Oczywiście prócz zwykłych sługusów dodanych zostało kilku boss'ów z Ballem na czele. Nowe postacie, nowi wrogowie, czegoś tu jeszcze brakuje, ach tak!- nowe przedmioty- jak mogłem o nich zapomnieć, to ze względu na nie grę kończy się po kilka bądź kilkanaście razy. Nowe przedmioty to w szczególności takie, które przeznaczone są tylko dla odpowiednich klas tj. szpony dla zabójczyni, głowa fetysza dla nekromanty, czy hełm przypominający jakieś ptactwo dla druida. LoD to również setki a nawet tysiące przedmiotów, którym zmieniono tylko nazwy i parametry, wygląd natomiast został nietknięty. W tym miejscu należałoby wspomnieć, że nasza niezawodna skrzynia, która służy do przechowywania przedmiotów różnej maści została znacznie powiększona. Na pewno ta informacja ucieszy niejednego Battlenetowca:) Jednym z największych chyba mankamentów, jaki można było zaobserwować w Diablo 2 była niemożność grania w podwyższonej rozdzielczości, gra udostępniała tylko możliwość gry w trybie 640x480. Na szczęście przy tworzeniu LoD ktoś poszedł po rozum do głowy i od teraz będzie można spokojnie delektować się nową, przepiękną scenografią w rozdzielczości 800x600, szkoda tylko, że na 800x600 się zakończyło, bo ja bym szczerze wolał 1024x768;). Będąc przy nowościach należałoby wspomnieć o naszym przyjacielu, o którym pewnie mało kto pamięta, gdyż wcześniej do niczego się nie przydawał, albo "robił" tylko za mięso armatnie, które bardzo szybko ginęło w ferworze walki. Teraz jednak zostało to zmienione. Nasz kompan będzie zdobywał doświadczenie, będzie go można uzbroić, uleczyć, a gdy zginie będzie go można wskrzesić w pobliskim mieście. Jednym słowem jest to doskonały towarzysz, który pomoże w plądrowaniu wszystkich pięciu aktów. Akt 5 nie jest może aż tak obszerny jak 3, ale jest za to bardziej zróżnicowany, gdyż akcja toczy się w różnych lokacjach: na pustkowiach, gdzie znajdują się fortyfikacje wroga, częściowo w lodowych jaskiniach, ziemiach pokrytych wiecznym śniegiem, jak również mały epizodzik zostanie rozegrany w piekle:). D2: LoD to przede wszystkim wspaniała ścieżka dźwiękowa, która tworzy znacznie lepszy nastrój od tego z D2, a to za sprawą wspaniałej orkiestry symfonicznej. Skoro mowa o dźwięku to należałoby wspomnieć po trosze o polskiej wersji, gdzie głosy poszczególnych postaci są- delikatnie mówiąc- żenujące. No i na sam koniec przydałoby się postawić odwieczne pytanie - kupić, nie kupić. Jeśli nie graliście jeszcze w D2, to jest to doskonała okazja by wreszcie zacząć, jeżeli po ukończeniu D2 czujecie niedosyt, to jest to jeszcze lepsza okazja by zakupić Pana Zniszczenia. No, a jeżeli uważacie D2 za kompletny niewypał, to nie macie po co zaglądać do D2: LoD.

logo
logo
logo
logo